Como photo diary

     Ostatniego dnia postawiłyśmy na szalony wyjazd do Bellagio, nad jeziorem Como. Dlaczego tak go nazywam? A no, bo nauczone doświadczeniem kilku poprzednich dni, trochę się bałyśmy, że pociągi się spóźnią, a my nie zdążymy na lot powrotny i nie wrócimy do kraju (szczerze? nie miałabym nic przeciwko). Tym razem miałyśmy nawet miejsca siedzące, więc nie było tak źle. Nie przejęłyśmy się też za bardzo brzydką, deszczową pogodą, ani tym, że nie zdążymy popłynąć do innych miasteczek położonych nad ogromnym jeziorem. Bez wprowadzania nerwowej atmosfery usiadłyśmy w małej kawiarence, piłyśmy herbatki z wielkich kolorowych kubków, zajadając się przy tym typowo włoskim tiramisu i podziwiałyśmy widoki. A ja mogę tylko napisać, że po prostu kocham być we Włoszech.









Jedzenie ciastka i picie herbatki z takim widokiem? Tak, poproszę!






Sprawdź także:

5 komentarzy :

  1. świetny blog zapraszam do mnie :)
    ładne miejsca http://littleblackdress53.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Deszczowa pogoda we Włoszech? Myślałam, że to irracjonalne :D
    Nie mogę się napatrzeć na te zdjęcia *.* Nawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę. Włochy to po prostu moje marzenie, już nie wspominając, że byłoby to też fotograficzne spełnienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj spokój, też tak myślałam, a tymczasem brzydka pogoda już mi zepsuła Wenecję no i Como :( ale starałam się wyciągnąć jak najwięcej z tych zdjęć, mimo że są szarobure. Cieszę się, ze mimo wszystko się podobają :)

      Usuń
  3. świetny post, super zdjęcia. :-) zazdroszczę. <3
    http://bloggeest.blogspot.com/2014/12/swieta.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny post, super zdjęcia. :-) zazdroszczę. <3
    http://bloggeest.blogspot.com/2014/12/swieta.html?m=1

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.