Listy z Ameryki, czyli o internetowych znajomościach

Dziś o tym, dlaczego czasem warto być online.


     Rok temu chciałam nauczyć się włoskiego. Tak sama z siebie i, przede wszystkim, dla siebie. Tak ja, z moim słomianym zapałem i leniem jak stąd do Japonii (co najmniej). Nic to, wzięłam się do roboty. Poszukałam internetowych słowników, stron, które mają pomóc w nauce języka itepe. Ale było mi za mało. Bo skąd mam wiedzieć, że nie popełniam błędów? I wtedy natknęłam się na Interpalsa. Na początku strona, na której możesz poznać ludzi z całego świata, służyła mi jedynie do poznawania ludzi z Włoch. Wielu z nich poprawiło moje błędy, nauczyło mnie kilka rzeczy... ale to tyle. Po pewnym czasie znudziła mi się sama nauka języka, zaczęłam szukać kogoś tak do pogadania. Wtedy poznałam mojego najulubieńszego Włocha (sic!), Lorenzo. Ale od początku.

     Lorenzo poznałam prawie dziewięć miesięcy temu. Od razu złapaliśmy super kontakt (nasza rozmowa nie urwała się po 'hi, how are you', co dobrze rokowało naszej znajomości) i od tamtego czasu gadamy prawie codziennie. Choć Lorenzo nie przyczynił się ani trochę do polepszenia mojego włoskiego (blame it on me), to nauczył mnie kilku fajnych włoskich słówek - moje ulubione to 'ti voglio bene', czyli takie przyjacielskie 'kocham cię' (takiego wyrażenia pomiędzy 'lubić' a 'kochać' bardzo brakuje w naszym języku!). Opowiedział mi pełno historii o Włoszech (między innymi różnice między wszystkimi włoskimi dialektami, z przykładami), a także zmusił mnie do mówienia Makbeta po włosku. Hasztag włoski fun.

robienie selfie przez skajpa to najnowsza moda
       Później na Interpalsie zrobiło się tylko ciekawiej - poznałam naprawdę wiele osób, z niektórymi rozmawiałam tylko dzień albo dwa, z niektórymi gadam do dziś. Choć trzeba się liczyć z tym, że część osób nie przypadnie ci do gustu; że część będzie cię chamsko podrywać; jeszcze inni będzie zwyczajnie wredni - to naprawdę warto spróbować. Gdyby nie Interpals nie wiedziałabym co to ignostycyzm, nie miałabym zielonego pojęcia jak bardzo różnią się od siebie regiony Włoch czy, najdziwniejsze odkrycie, tosty z masłem orzechowym i dżemem są dobre. Te ostatnie zawdzięczam Braxtonowi ze Stanów.

      Z Braxtonem to w ogóle jest śmieszna historia, bo my się chyba nawet nie za bardzo lubimy. Serio! Jesteśmy tak różni, nie zgadzamy się w niczym, a dzień bez kłótni jest dniem straconym. Mimo wszystko, na swój dziwny i pokręcony sposób, lubię z nim gadać! Nie mówiąc już o tym jak bardzo jest mu wdzięczna za a/ peanut butter jelly, b/ pomoc z angielskim. Gdyby nie on, moje angielskie, szumnie zwane, zdolności umarłyby śmiercią naturalną. Jeśli więc chcecie się nauczyć języka - zajrzyjcie na tę stronę. Żadne kursy, a co dopiero szkoła, nie dadzą wam tyle co codzienny kontakt z językiem (w okresie świątecznym polecam śpiewanie "all i want for christmas is you" na skajpie, #fun #christmasmood). A jeśli samo rozmawianie przez internet to dla Was za mało - piszcie listy! Nawet nie wiecie jaką radość sprawiło mi oczekiwanie na list wysłany przez Braxtona (a później odczytywanie jego bazgrołów).


      No ok, ale w sumie co z tego? Z kimś tam sobie gadasz, ktoś tam niby jest, ale tak naprawdę do żaden prawdziwy znajomy, a co dopiero przyjaciel. Nie, nie powiedziałabym, że relacja z kimś z internetu jest taka sama jak z człowiekiem, który siedzi na przeciwko ciebie. Jest dziwniej, ale i bardziej szczerze i otwarcie - bo nikt nie boi się konsekwencji tego, co powie. Niestety, żyjemy w świecie, gdzie ludzie są bardziej prawdziwi, gdy są anonimowi. Paradoks: wydaje mi się, że własnie to, że ludzie są tacy (co przecież jest tragedią naszych czasów), sprawia, że Interpals staje się taki fajny. W prawdziwym życiu zanim zaczniesz z kimś rozmawiać na ciekawe tematy minie trochę czasu - trzeba przełamać jakąś barierę, no i przede wszystkim ogarnąć swoją nieśmiałość. Na Interpalsie w pierwszej wiadomości, możesz poznać największe sekrety drugiej osoby albo najbardziej awkward historię czyjegoś życia. Choć nie polecam skupiania się tylko i wyłącznie na kimś kto jest tylko online, naprawdę warto spróbować.

     Nie wiem jak wy odnajdujecie rozmowy z ludźmi z internetu - czy kiedykolwiek w ogóle próbowaliście? Może się boicie? Wiem, że szczególny niepokój wzbudza skajp - bo wstyd, bo nie umiem mówić, bo nie wiadomo kto to i tak dalej. Trochę odwagi! Przezwyciężcie swoją nieśmiałość, cieszcie się nowymi znajomościami (#yolo). Podziękujecie mi później!


Sprawdź także:

Brak komentarzy :

Obsługiwane przez usługę Blogger.