The ultimate italian experience: Cinque Terre

Może jak wystarczająco długo będziemy udawać, że jest lato, to... nagle będzie?



    Choć jestem na siebie trochę zła, że za posty z Włoch biorę się dopiero teraz (po prawie 4 miesiącach!), to mimo wszystko fajnie jest tak sobie powspominać. Jak pisałam w poprzednim poście (link tutaj!), chciałabym pokazać wam esencję Włoch, czyli wszystko to, co zobaczyć w jednej podróży, by jako tako ogarnąć czym ta Ofierzynka się tak jara No i przekonać się, czy i wy się jaracie.

     Jedną z największych perełek Włoch (oprócz Rzymu oczywiście), jest Cinque Terre. Nie chcę uchodzić za znawcę, ale moim zdaniem nie ma we Włoszech piękniejszego wybrzeża. A na pewno bardziej urokliwego! Jeśli chcecie jechać się trochę popluskać to tylko tutaj. O Cinque Terre pisałam już rok temu, kiedy byłam w Vernazzy. Tym razem pojechaliśmy z Jasiem do Riomaggiore i Manaroli. Tym samym zostały mi jeszcze dwa miasteczko do zobaczenia (a więc wymówka by jechać znowu!), choć wydaje mi się, że Corniglia i Monterosso są najmniej warte zobaczenia. Które z miasteczek Cinque Terre jest więc najbardziej warte waszego czasu? Vernazza! To miasto ma i plażę, i kamienie; jest tu chyba najwięcej restauracji, poza tym jego panorama jest najbardziej fotogeniczna (czyli co liczy się dla mnie najbardziej: wygrzanie dupki, żarcie i zdjęcia).

     Ale jak w ogóle dojechać do Cinque Terre? Z Polski do Cinque Terre najłatwiej (a przede wszystkim najtaniej) dostać się przez Mediolan. Loty do Bergamo kosztują około 100 złotych w dwie strony (tyle zapłaciliśmy w sierpniu, poza sezonem spadają do 80 złotych), a z Mediolanu do La Spezi dojedziecie pociągiem w trzy godziny (i będzie was to kosztowało, jeśli kupicie z odpowiednim wyprzedzeniem, 9 euro).  Do La Spezi jechałam też przez Florencję (wtedy lądowałam w Bolonii) - pociągiem jedzie się krócej, ale koszt jest ten sam. Dlaczego więc polecam Wam Mediolan? Bo tutaj najczęściej można znaleźć tanie loty. Miasteczka Cinque Terre są tak małe, że nie ma z nich bezpośrednich przejazdów z większych miast - jeśli chcecie się tam dostać, musicie to zrobić przez La Spezię (koszt biletów między miasteczkami to mniej więcej 2 euro). Fajnym sposobem na spędzenie wolnego czasu jest przejście ścieżkami widokowymi, na przykład tą łączącą Riomaggiore z Manarolą (Via dell'Amore). Nam się niestety nie udało z powodu osuwisk ziemi, smuteczek. 

       Okej, koniec gadania! Przechodzimy do zdjęć, ocieplimy trochę ten grudniowy dzień!






Kolacja i zachód słońca z takim widokiem? Chętnie!



Gdybyście mieli jeszcze wątpliwości,co sądzę o owocach morza:
PS Krem do opalania kosztował 10 euro (=jedna pizza) więc byłam sobie raczkiem (ale z pełnym brzuszkiem). Co zrobisz, nic nie zrobisz.










Następnego dnia chcieliśmy przejść Via dell'Amore do Manaroli, ale niestety ścieżka była zamknięta. Chociaż było mi trochę smutno - chciałam przecież uprawiać prawdziwy, ekhm, trekking, mój wewnętrzny leń nawet się ucieszył. Dziesięć minut stania w zatłoczonym pociągu później, byliśmy w Manaroli!
(Czy muszę mówić, że się zagadaliśmy i prawie przegapiliśmy naszą stację?)




I jak? Trochę Wam cieplej? 



Sprawdź także:

Brak komentarzy :

Obsługiwane przez usługę Blogger.