Koty i graffiti

W Atenach na każdy metr kwadratowy przypada co najmniej jeden kot i jedno graffiti. To też, zaskakująco, superprzyjemne miasto. 




Szczerze przyznaję: nie spodziewałam się, że Ateny spodobają mi się tak bardzo. Wybraliśmy je trochę losowo - bardzo chcieliśmy gdzieś jechać (piąta rocznica się sama nie uczci), ale nie mieliśmy zamiaru wydawać fortuny. Ateny wpisały się w te wymagania idealnie, poza jednym drobym faktem: nie byłam pewna, czy tam w ogóle będzie ładnie.






Ateny są zniszczone, zapuszczone, ograffitowane, pełne kotów i psów, i tak w sumie nie nazwałabym ich miastem ładnym. Mają jednak coś w sobie, podobnie jak Budapeszt, taki własny vibe, który sprawia, że fajnie sobie pospacerować i pojeść falafle, i powspinać się na wzgórza. No właśnie - Ateny super wyglądają z góry. Nieskończone rzędy białych domów polecają się na zachody. 





Ateny to też jedyne miejsce na świecie, które znam, w którym sprzedają puszki razem ze słomką, a Jezus pilnuje precelków. Szanuję.





Naszym największym rozczarowaniem był Akropol, milutko przez nas nazywany "kupą-kamieni-za-którą-musieliśmy-zapłacić-15-euro". Nie żałuję, ale drugi raz bym nie weszła. PS spodziewałby się ktoś kota na Akropolu? No big deal.  







Natomiast jednym z ciekwaszych miejsc w mieście jest Plaka, a raczej - Anafiotika. Trudno ją znaleźć, ale warto szukać. To aż dziwne - w samym środku wielkiego miasta czuję się jakbym była na Morzu Śródziemnym. Co zresztą nie jest dalekie od prawdy - mieszkańcy Cykladów którzy przyjechali za pracą do Aten, przenieśli kawałek swojej wyspy prosto do miasta. Nieźle, nie?









Jedną z najfajniejszych ateńskich przygód było poszukiwanie morza. To był wrzesień, ostatni taki ciepły-wyjazd w tym roku, więc MUSIAŁAM nad morze. Internet mówi coś o Pireusie, na google maps wygląda jakby cośtambyło, więc jedziemy. Pół godziny metrem, wysiadamy i znajdujemy się w samym środku wielkiego targu rzeczy wszelakich. Przedzieramy się przez wszystkich nachalnych sprzedawców i jest, widzimy statki! To była jednak krótka radość, bo okazało się, że choć statki są i morze jest, to nijak nie da się do niego wejść. Czaicie to? Ostatnia szansa na morze, widzę je przed sobą i nawet łapki nie zamoczę? Kręciliśmy się po tym nieszczęsnym Pireusie chyba z dwadzieścia minut, już gotowi się poddać, kiedy jakiś przemiły Ateńczyk (Pireustańczyk?) zagadał nas i zdradził tajemnicę "jakiejś-tam-plaży-która-jest-pod-jego-domem-ale-on-tam-nigdy-nie-był". Zaczęliśmy więc znów krążyć, teraz w bliżej-(nie)określonym kierunku wskazanym przez Ateńczyka-Pireustańczyka. Idziemy więc cały czas w górę, tymi stromymi ulicami w tym upale iiiiiiii jest! Widzimy morze! Latem byłabym plażą zawiedzona, jesienią była niczym plaże z Mauritusu czy innych Hawajów.



W Pireusie wypiliśmy też najgorszą "kawę" w życiu - jeśli widzicie w Atenach kuszący napis "frappucino", to uciekajcie. Z naszym frappucino nie ma to nic wspólnego, jest to raczej przesłodzony mus zrobiony z kawy instant. Co kraj to obyczaj, ale nikt mi nie wmówi, że to było smaczne. Zreszta potwierdzały to stojące na każdym śmietniku, krawężniku i gzymsie, w połowie opróżnione kubki frappucino.




Chociaż Ateńczycy nie mogą poszczycić się kawą, jedzeniem powinni się chwalić. W ogóle, jakość jedzenia w danym miejscu wyznaczają nam burgery. Niedługo na blogu - ranking miast europejskich wg smaczności burgerów. To będzie hit. Ateny byłyby w nim wysoko - przede wszystkim bardzo się nam smakowało w Street Food i Hot Hot Burger (chociaż nadal nie jesteśmy pewni, czy jedliśmy swoje kanapki). Street food ma się dobrze w Atenach - smakowały mi te ich precelki (kououri), falafle (szczególnie w Falafellas), czy pizza (Impasto pizza by the slice). Byliśmy tez na typowo greckiej kolacji, bo ser feta to życie.







No, i jak to jest? Czasem jedzie się do miasta, którym wszyscy się zachwycają i wyjeżdża z takim typowym meh, a czasem kończy się w brudnych, brzydkich Atenach i człowiek wyjeżdża oczarowany. Nie wiem co takiego Grecja ma w sobie, ale chętnie tam jeszcze wrócę!










Sprawdź także:

Brak komentarzy :

Obsługiwane przez usługę Blogger.