trylogia bałkańska: Chorwacja

Bez kitu, lecimy do Splitu!


W sumie zanim do Splitu dotarliśmy, musieliśmy jeszcze przejechać jakieś cztery i pół godziny w przedziałowym pociągu relacji Poznań-Katowice. To nie to, że przedziałów nie lubię - można np. trafić na Panią z najmilszym yorkiem na świecie. Ale jednak: bezprzedziałowe ftw!


Śmieszna sprawa z Katowicami jest taka, że do sierpnia 2017 nie byłam tam ani razu (chyba nawet przejazdem), a dziś mogę się pochwalić czterokrotną wizytą na Śląsku. Nieźle, co? W każdym razie Katowice naprawdę wydają się być spoko. Spodek jest spoko, Muzeum Śląskie jest bardzo spoko (wystawa o historii Śląska!!!), osiedle Gwiazdy z daleka wygląda spoko, a w Hurry Curry naprawdę mają spoko żarełko (sprawdziłam dwa razy, bo wiecie, teraz jestem stałym bywalcem Katowic, heh).



Jedyną nie-spoko rzeczą w Katowicach jest dojazd na lotnisko. Ja wieeem, że w Poznaniu mamy super, bo lotnisko jest właściwie w centrum (i pewnie dlatego nie ma z niego żadnych lotów, coś za coś), ale no. Daleko!
PS gdybyście zastanawiali się jak dojechać na lotnisko: 30 minut busikiem za dwie dychy albo półtora godzinna wycieczka krajoznawcza po Śląsku za trzy dwadzieścia.

No, ale wreszcie! Po całym dniu podróży, jesteśmy w Chorwacji! Muszę przyznać, że chociaż w Chorwacji byłam dwa razy, to jeszcze nie była celem samym w sobie. Jeszcze nie wiem czy szybko to zmienię i polecę typowo do Chorwacji, ale super że udało się tam zahaczyć po drodze.



Ogólnie Chorwacja 2017 to: spadające gwiazdy, dużo pluskania, trochę spalenia słońcem, biedaobiady (czyli sto pomysłów na wykorzystanie ryżu/makaronu, warzyw i pomidorów w puszce), śniadania na skałach (chorwacki chleb!!), nurkowanie i fale, spacery wzdłuż morza (o zachodzie, cliché!), więcej pluskania!, winogrona w ogrodzie, stroma droga nad morze, pluskanie przy zachodzącym słońcu (cliché x2), biedaczipsy o smaku kiełbasy i biedakakałko (z serii: zwiedzamy chorwackie sklepy), najwięcej pluskania!! 

Mimo wszystko takie nadmorskie miasteczka kojarzą mi się z ludźmi trochę starszymi ode mnie, z leżeniem plackiem i małą ilością przygód na kilometr kwadratowy. Podsumowując: super, ale na jakieś trzy dni w roku. Ale przez te trzy dni w roku taką Chorwację to ja kocham najbardziej. 










  




Sprawdź także:

Brak komentarzy :

Obsługiwane przez usługę Blogger.