Lato kolorowe

Lato to moja ukochana pora roku. To wtedy dzieje się najwięcej, słońce świeci najpiękniej, a mi chce się najbardziej. 


A to lato to w ogóle było najpiękniejsze. Wiadomo, każde jest piękne na swój sposób, ale dawno nie udało mi się zrobić tylu super rzeczy, czy też, ładniej mówiąc, przeżyć tylu super przygód! Było to lato kolorowe - pełne cudnych, złotych dni i różowych wieczorów, pełne zieleni - stosunek czasu przesiedzianego w lasach vs w domu 3:1; przez długi czas niebieskie, bo w tym roku spędziliśmy prawie dwa tygodnie w Chorwacji! 

Ale jeśli mam powiedzieć za co lato kocham najmocniej to właśnie te kolory. Trochę konkuruje z nimi zawsze złota jesień, ale jednak to lato wygrywa - szczególnie tą przecudną zielenią i letnim, niebieskim niebem.

LATO KOLOROWE

niebieskie

tak właśnie widzę w swojej wyobraźni Chorwację - jako wielką niebieską plamę. To był nasz trzeci i czwarty raz w Chorwacji (tak, pojechaliśmy dwa razy, kto bogatemu zabroni?) i spędziliśmy cały ten czas nad wodą. Najpierw na wyspie, a potem na lądzie. Więcej na blogu soon-ish (z naciskiem na ish, bo jest dużo do nadrobienia!) 







różowe

różowe to o tych wszystkich pięknych zachodach i ciepłych wieczorach, spędzanych nad Wartą, w kinie letnim, w Bar a boo nad Maltą (zdecydowanie miejscówka lata - te drineczki!), po prostu na dworze!







złote

światło latem to czyste złoto, po prostu! Przez piękne zachody (mój ulubiony w Lublanie, cały dzień było brzydko, na 10 minut zrobiło się ładnie, i to był najcudniejszy zachód lata!), aż do cudnych zdjęć w czasie złotej godziny.



No właśnie - zdjęcia! To trochę nowość u mnie - wreszcie jara mnie coś innego niż zdjęcia z podróży! Wreszcie mogę wyciągać aparat częściej niż na wyjazdach!

Zaczęło się od spotkania z Julką - znamy się od liceum, niedawno się zgadałyśmy na jakiś zupełnie inny temat i umówiłyśmy na kawkę. Jak już powoli wracałyśmy to zrobiło się tak ślicznie - magiczna złota godzina! Zrobiłam Julce kilka zdjęć, spodobało się nam i od razu umówiłyśmy się na sesję z prawdziwego zdarzenia (heh). No i wyszło super prześlicznie. Od tego czasu spotkałyśmy się już parę razy i ciągle nam mało! Więc oto przed Wami ofierzynka 2.0 - nie tylko zdjęcia z podróży.






zielone

ulubione na koniec! Zielony czyli kolor tych wszystkich las i jezior. W tym roku udało się całkiem sporo posiedzieć w przeróżnych lasach - trochę na Szachtach (poleca się rowerami z Poznania - super miejscówka, taka niepozorna a jeziorka 10/10!), trochę nad jeziorem Jarosławiec (aka Jarocha), trochę w Wielkopolskim Parku Narodowym.





Z WPN to jest w ogóle śmieszna historia. Pojechałyśmy tam z Klaudynką na kompletnym spontanie, "bo przecież miałyśmy robić super rzeczy a nie siedzieć w chacie". Więc kupiłyśmy jedzenie, krzyżówki (nowe uzależnienie!) i pojechałyśmy. Troszkę pochodziłyśmy po lesie, potem usiadłyśmy na łące i zabrałyśmy się za krzyżówki. No i to całe krzyżówkowanie tak nas wciągnęło, że kompletnie nie ogarnęłyśmy, że park jest już dawno zamknięty. Tak, dałyśmy się zamknąć w parku! Na szczęście Pan Ochroniarz był przemiły, najpierw zaproponował nocleg (w takim standardzie jeszcze nie spałam!), na pamiątkę podarował pocztówki, no i otworzył bramę. Czaderski dzień!




Zieleń kojarzy mi się też z kajakami - mój drugi raz na kajakach, połączony z działkowaniem. O tym też na blogu, soon-ish-ish!




Wiem, że, tak naprawdę, lato jeszcze trwa, ale to już nie to samo. Już nie te kolory, już nie ta atmosfera.
Do zobaczenia za rok, Lato! 





Sprawdź także:

Brak komentarzy :

Obsługiwane przez usługę Blogger.